wtorek, 27 maja 2014

p o j e d n a n i e

Czas w Berlinie był niesamowity!!! Niezwykle budujący i pogłębiający moją więź z Bogiem. Niezwykle ważne były dla mnie dwa wezwania, które Greg wciąż powtarzał. Po pierwsze to, aby patrzeć Bożymi oczami, po drugie, aby nie myśleć projektami, ale to co robimy ma być stylem naszego życia. I dokładnie o to chodzi! Jeśli będziemy patrzeć Bożymi oczami, będziemy dostrzegać to, czego Bóg od nas oczekuje i jakiekolwiek projekty będą jedynie kolejnymi krokami w realizacji Jego woli, a nie celem samym w sobie. Kolejną istotną sprawą dla mnie była kwestia pojednania, przebaczenia. Jechaliśmy do Berlina pamiętając między innymi o pojednaniu polsko-niemieckim. Kiedy w pierwszy dzień modliliśmy się o Niemcy zanosząc nasze modlitwy na cztery strony świata, Bóg położył mi na sercu właśnie sprawę przebaczenia i pojednania. Przypomniał mi fragment z listu do Koryntian : „Miłość nie pamięta złego…” i pytałam: „Panie, jak to możliwe? Czy można całkowicie wymazać z pamięci doznane krzywdy?” I Bóg pokazał mi, że nie o to chodzi, nie chodzi o wymazanie z pamięci, ale chodzi o decyzję woli. Wiem co się stało, ale swoją wolą decyduję, że będę patrzeć i traktować tę osobę, czy osoby, czy cały naród, tak jakby to się nie wydarzyło. Bóg zrobił dokładnie to samo. Dokładnie wie co zrobiliśmy w życiu i zna nasze najgorsze grzechy, ale swoją wolą postanowił patrzeć na nas jak na sprawiedliwych – dzięki ofierze Jezusa, i swoją wolą postanowił, że nie będzie już wspominał naszych grzechów. I jeszcze ważne jest to, że zanim będziemy zabiegać o pojednanie na szeroką skalę – międzynarodowe, powinniśmy najpierw zbadać swoje własne serce i przebaczyć tam gdzie tego przebaczenia brakuje. Monika Węgrzyn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz