Wręczając (wcześniej przygotowane i „przemodlone”) kanapki oraz kartki ludziom potrzebującym, zauważyliśmy Panią, która trzymała wielki napis “ i ” i wyglądała na zmęczoną. Postanowiliśmy modlić się o nią i zapytać czy nie jest głodna. Ja stałem z boku i patrzyłem na “moje” dzieci które zaczęły coś wymachiwać i szukać pomocy. Podbiegłem i wtedy zorientowałem się, że Pani nie słyszy i raz po raz próbuje coś powiedzieć ale wychodzi jej to kiepsko. Dzieci szybko znalazły sposób aby się z nią porozumieć, pokazując serduszka i wskazując na Niebo, krzyżując ręce pokazując modlitwę, wow - one nie przepuszczą (pomyślałem) pokazują Pani, czy mogą się o nią pomodlić i wręczyć jej kanapki. Pani kiwa głową i pokazuje, że możemy się o nią modlić - po chwili jedna z dziewczynek modli się na migi i wręcza jej kanapki, pani stojąc ma łzy w oczach i kiwa głową na znak dziękuję.
Okazało się, że od rana nic nie jadła, a ta praca to dorywczy sposób aby dorobić do skromnej renty
(w zasadzie to najpierw wymyśliliśmy, że jej wypłaty ale okazało się później, że z powodu kalectwa trwałego ma Pani rentę)
WOW i Chwała Bogu za to, że jest z nami i przemawia do dzieci w prosty sposób.
W tym dniu modliliśmy się jeszcze o "mima" któremu wręczyliśmy kartkę z wersetami, to było trochę trudne bo skakał i pokazywał śmieszne miny traktując to jako zabawę, po chwili zorientował się, że my chcemy też mu coś dać, nie mamy pieniążków ale chcemy go Błogosławić i pokazać, że Jezus go kocha!
W tym dniu modliliśmy się o wielu sprzedających obwarzanki krakowskie, ludzi którzy siedzieli w swych małych budkach, często smutni, czekający na lepsze chwile. W ten sposób mogliśmy wnieść, jak to dzieci określiły: Światło do ich dnia i uświadomić, że jest ktoś komu zależy.